wtorek, 12 czerwca 2007

Nowe terytorium

W niedziele Zuzinka zaskoczyła nas po raz kolejny.
Podeszła do kanapy, rozpłaszczyła na niej tułów, postękała, popodciągała kolana raz jedno, raz drugie, nie wyszło :-(.
Podreptała wokól pokoju, nie wiem czy dla nabrania odpowiedniego dystansu do sprawy, czy dla zebrania sił.
Popatrzyła tęsknym wzrokiem na rodzicieli, rozpartych wygodnie i ponownie ruszyła do ataku.
I znów rączki wyciągnięte daleko przed siebie na kanapowym siedzisku, kolana próbują dosięgnąć, jeszcze tylko wspięła się jak baletnica na czubki paluszków i JEEEST.
Promienny ośmiozębny uśmiech rozświetlił oblicze małego zdobywcy kanapy.

I wtedy zaczęło się, przypominające próby samobójcze, schodzenie z kanapy, ale to już zupełnie inna historia.

Brak komentarzy: