Jakoś nie mogę uwierzyć że to już.
Zuzia skończyła roczek.
"Zdmuchnęła" świeczkę łyżką :-)
Podjadła biszkoptu, wybrudziła podłogę i swoją urodzinową kreację.
Dreptała dookoła stołu z torebkami od prezentów, bo interesowały ją daleko bardziej od samej zawartości.
Pogadała po swojemu, powspinała sie na kanapę.
Niby prawie dzień jak co dzień.
A jednak nie. Była potem tak podekscytowana, że nie chciała w ogóle zjeść kolacji.
Za to padła zaraz po wylądowaniu w łóżeczku.
No i zleciało, a raczej śmignęło te 365 dni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Lu, a moja Zosia właśnie skończyła dwa latka! Nie obejrzymy się, jak będziemy im kupowały prezenty ślubne... Ja jeszcze nie chcę, one sa takie rozkoszne!
Ja na razie chłonę każdą chwilkę i cieszę się z postępów.
Czasem tylko kiedy widze jakies świeżo narodzone dzieciątko to łapię się na refleksji kiedy to moje tak urosło :)
Ja posunęłam się dalej, wzięłam na ręce chłopczyka urodzonego 14 lutego. Ale był fajoski. Pocałowałam go w główkę i pomyślałam, ze znów bym chciała :-)
Prześlij komentarz