poniedziałek, 27 kwietnia 2009

No i poszła :)

Odbyło się.
Pierwsze, chwiejne, samodzielne kroki już za nami. Na razie jeszcze są czymś dziwnym, na co trzeba mieć ochotę, czego np wieczorem kiedy mały człowiek jest zmęczony absolutnie się odmawia :)

Zuzia patrzyła na Emilę spacerową i woła: "O Emilka już umie chodzić!"

Ja za to czekam kiedy mała nie da się większej, kiedy odbierze wyrwaną jej zabawkę i z nią odbiegnie.
Chciałabym zobaczyć wtedy minę Zuzi, niepodzielnej królowej zabawek.

czwartek, 23 kwietnia 2009

O Emili :)

Uczy się panna chodzić.
Wytrwale i głośno.
Jeździ z krzesłem po całym mieszkaniu i wydaje donośne okrzyki.
Szczególnie gdy dobije do ściany i nie może zakręcić, wtedy wrzeszczy ile sił w płucach.

Odkryłam wczoraj stary album z dziecięcymi zdjęciami Marcia.
I doznałam szoku.
Marek to Emilka, Emilka to Marek czy jakoś tak.
Podobieństwo jest wprost uderzające.

Zuzia jak była uparciuchem tak jest, ciekawe czy to się kiedyś zmieni????

Reaktywacja

Hmmmm...
Zastanawiałam się nawet czy nie zacząć od nowa.
Ale nie, wolę zachować moje dotychczasowe wypociny. W końcu piszę po to, żeby zachować wspomnienia, nawet jeśli nieregularnie i z duuuuuuużymi przerwami:)

Wiele się zmieniło.

Przybyła kolejna mała istota w naszym stadzie.
W sumie już nie taka mała.
W poniedziałek miała swoje pierwsze tortowe święto.

Od czego by tu zacząć? Chyba niech nadal będą to po prostu luźne impresje, bo tak jest najłatwiej.