Zaległam na kanapie, w ruch poszły krople do nosa. Daję im czas się "przyjąć".
Przymykam oczy.
BUM.
Mały desant ląduje mi na piersi.
Otwieram oczy i widzę wpatrzone we mnie Emilkowe pięciozłotówki :)
"Juś siśko dopcie, juś siśko dopcie mama" - ani się waż żeby było inaczej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
jaka kochanaa ta twoja córeczka:-) pozdrawiam ciepło, trafiłam na twój blog bo piekłyśmy ostatnio ten sam sernik;) uściski Just
Prześlij komentarz