Niedawno wróciliśmy z urlopu.
Było cudnie. Niby pogoda nie najlepsza ale Zuzia i tak przeżyła przygodę życia :-)
Teraz już wiem co to znaczy kiedy mówi się że dziecko najszybciej rozwija sie podczas wakacji.
Tyle biegania.
Tyle pokonywania krawężników, najpierw powoli i ostrożnie.
Potem trochę szybciej.
Na końcu zaś z taką wprawą. że niestraszna nawet piłka trzymana w uścisku przed samym nosem.
Podczas tych krawężnikowych przełajów wielokrotnie pielucha służyła za amortyzator.
Teraz to nawet można się podnieść z siedzenia całkowicie bez podpierania się rękami.
Bo kto by się podpierał jak ręce pełne wakacyjnych zadobyczy.
Wszystkie suche i nie suche liście, wszystkie gałązki, kamienie, że o płatkach kwiatów nie wspomnę.
Wszystko to było niezbędne podczas kilometrów pokonywanych co dzień przez moja córkę.
cdn
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Już nie mogę się doczekać tego ciągu dalszego... Ale trochę się go domyślam, patrząc na zdjęcia :-)))
Prześlij komentarz